Czy przyglądacie się dyskusji na temat zasadności noszenia maseczek w miejscach publicznych? Zwolennicy maseczek mówią, że powinny je nosić osoby zakażone koronawirusem lub te, które mogły się już zakazić, ponieważ w ten sposób chronią zdrowe osoby w swoim otoczeniu.
Inni dodają, że także zdrowe osoby dobrze robią, nosząc maseczki, gdyż nie dotykają wtedy bezwiednie własnej twarzy, a niedotykanie twarzy zapobiega zakażeniu. Najczęstsze argumenty przeciwników maseczek sprowadzają się do tego, że w żadnym przypadku nie chronią one przed wirusem w 100%. Czasem chronią jedynie w 20%.
W 1982 roku Baruch Fischhoff zapytał losowo wybrane osoby, czy zgodziłyby się przyjąć szczepionkę, która w 50% chroni przed epidemią wirusa, na którą wkrótce zapadnie 20% populacji. Mniej niż połowa respondentów była zainteresowana szczepionką. Inne osoby Fischhoff poinformował o dwóch odmianach wirusa, z których każda dotknąć miała wkrótce 10% populacji. Dostępna była szczepionka, która całkowicie chroniła przed jedną z odmian wirusa. W tym przypadku dużo więcej niż połowa respondentów chciała się zaszczepić. Zauważmy, że zarówno w pierwszym, jak i w drugim przypadku prawdopodobieństwo zachorowania po przyjęciu szczepionki spadało o 10%, Drugi wariant zapewniał jednak (pozorną) pewność.